To ja, jako że jestem "na świeżo", coś więcej napiszę.
Do połowy ciąży jeździłam do Białogardu do Marii Saczko, i chociaż tak jak napisała wyżej Rudziątko, irytowała niepunktualność wizyt i wieczne roztrzepanie pani doktor, to jednak byłam zadowolona z jej zaangażowania i opieki. To po prostu się czuje jak lekarzowi zależy na Tobie, a przede wszystkim dziecku. Naturalnie i o niej spotkałam się z niepochlebną opinią, ale chyba nie ma lekarza, o którym by się w samych superlatywach słyszało. Zawsze coś się komuś przydarzy i ważne, żeby nie trafić do konowała, który ma większość negatywnych opinii. Wtedy też zamierzałam rodzić w Białogardzie (kilka znajomych rodziło tam w listopadzie, jak u nas na oddziale był remont i ogólnie dziewczyny były zadowolone z opieki).
W każdym razie, kiedy okazało się, że będę miała cesarkę, co wiąże się z dłuższym pobytem w szpitalu, stwierdziłam że wolę rodzić w Kołobrzegu. No i żeby nie przyjść tak "z ulicy" przeniosłam się do dr Początka, który w szpitalu pracuje. Słyszałam też o nim sporo dobrego. Sama powiem tak - jak dla mnie szału nie ma. Gabinet bardzo przytulny, nowoczesny sprzęt, doktor niby sympatyczny, ale mi tam cały czas czegoś brakuje. Zaangażowania właśnie. Pomijam już fakt, że usiłował namówić mnie na wykonanie cc pionowo, co w dzisiejszych czasach robi się praktycznie tylko w nagłych, "awaryjnych" przypadkach, tylko lekarzowi jest tak wygodniej, ale nawet jak już byłam w szpitalu dużo bardziej interesowali się mną inni lekarze niż ten niby mój. W sumie Bogu dziękowałam, że ciął mnie Kierznowski - przynajmniej mam ładną, poziomą bliznę.
Kończąc wątek lekarzy - po wszystkich ostatnich doświadczeniach powiem Wam tylko, że nie zaufałabym żadnemu tak do końca i nawet gdyby coś tam nie daj Boże zdiagnozował, to nie poprzestałabym dziś na opinii jednego doktora. Trzeba się konsultować u kilku - taka prawda.
Co do położnych. Te z patologii ciąży, czyli opiekujące się Wami przed porodem i w trakcie, są różne. Jedne przesympatyczne, ciepłe i bardzo pomocne, inne humorzaste i wychodzące z założenia, że "ma boleć" i to dotyczy wszystkich aspektów przed i poporodowych. Więc jak się trafi - tu naprawdę dużo zależy od szczęścia. Cudowne babeczki za to są od opieki nad noworodkami i z poradni laktacyjnej. Pomocne o każdej porze dnia i nocy, wszystko pokażą, wytłumaczą, pocieszą, a jak trzeba to i potrząsną. Nie wiem, czy to będzie pocieszenie dla tych, które trafią na fatalną położną podczas porodu, ale to co Was czeka po wszystkim to już naprawdę sielanka. I chyba dzięki tym kobietkom kołobrzeski oddział położniczy ma tak dobre notowania w rankingu "Rodzić po ludzku".
Podsumowując, osobiście nie żałuję, że rodziłam w kołobrzeskim szpitalu. Może po prostu miałam szczęście, może dlatego, że nie miałam żadnych komplikacji i nic się złego nie działo. Bycie tu na miejscu jest z pewnością o tyle dobre, że można codziennie liczyć na odwiedziny męża czy innych członków rodziny. A to zawsze trochę raźniej.
Powodzenia dla wszystkich przyszłych i obecnych mamuś