Jak każdy uczciwy obywatel kolejnej RP płacę podatki i składki w/g rozdzielnika. Do tej pory lekarz rodzinny opiekował sie moimi zwłokami 24 h na dobę 7 dni w tygodniu, a to osobiście, albo poprzez innych zaprzyjaźnionych lekarzy, a nawet czasami mogłem swojego lekarza zdybać na dyżurze.
Od 01 stycznia br jakiś mądrala wpadł na pomysł zrobienia dyżuru w Szpitalu Regionalnym. Teraz każda osoba z powiatu kołobrzeskiego musi iść do szpitala w celu otrzymania pomocy po godzinach pracy jego rodzinnego. Rozumiem łatwość organizowania takiej pomocy, obecność laboratorium na miejscu i "fachowe" wsparcie kolegów z oddziału, ale dlaczego ktoś z Siemyśla, Gościna, czy Pobłocia Małego musi dygać aż do Kołobrzegu aby lekarz udzielił mu pomocy?
Z tego co się orientuję lekarze rodzinni otrzymywali jakąś tam kasę za zapewnienie całodobowej opieki nad pacjentem. Cel był szczytny, chodziło o to aby pacjent w promieniu kilku kilometrów miał dostępnego medyka znającego schorzenia konkretnego pacjenta i wiedzącego jak mu pomóc. Teraz za te same pieniądze lekarz rodzinny pracuje 3 x krócej i dodatkowo wydaje się kasę na dyżury w szpitalu. Coś tu jest nie tak, taka sytuacja jest na terenie powiatu kołobrzeskiego, inne powiaty jakoś nie wpadły na taki pomysł.
Pozostaje więc zadać kilka pytań:
1. Czy godziliśmy się na zmianę sposobu realizacji "usługi medycznej"?
2. Czy na taki sposób realizacji usługi są wydawane większe pieniądze niż dotychczas?
3. W jaki sposób pacjent z Rymania ma zrealizować wizytę u lekarza po godzinach pracy jego rodzinnego?
4. Jak nazywa się osoba która wymyśliła taki sposób realizacji umowy społecznej?