Strona 1 z 2

Gdzie spędziliście sylwestra?

PostNapisane: piątek, 4 sty 2008, 21:22
przez Pitagoras
Witam wszystkich. Piszcie gdzie byliście na sylwestra. Najbardziej zależy mi na lokalach, ponieważ byłem w jednym i mocno się rozczarowałem. W przyszłości nie chcę popełnić tego samego błędu, ale napiszę o tym nieco później. Piszcie o pozytywach i negatywach. Zapraszam.

PostNapisane: piątek, 4 sty 2008, 22:14
przez BLAaa
W domu przed TV... Świetny lokal....

PostNapisane: piątek, 4 sty 2008, 23:47
przez EKG
Ośrodek, a w zasadzie Dom Weselny OMEGA Grzybowo - Polecam !!! Byłem tam już dwa razy (z roczną przerwą) na Sylwestra plus raz wesele i dlatego szczerze polecam. Zresztą gościu ma wprawę-co tydzień urządza wesela. Fakt, że terminy u niego porezerwowane na kilka tygodni, też o czymś świadczy. Zresztą konkretniej: bardzo ładna duża sala, ładnie udekorowana i oświetlona, konkretne nakrycia, bardzo smaczna i solidna kuchnia, doskonała organizacja. W tym roku 700zł od pary ale nie żałuję ani zyka.

PostNapisane: sobota, 5 sty 2008, 12:58
przez jeepi_srs
Arka - 11 pietro. Zalowac nie zaluje dlatego, ze juz wiem czego si epo nich spodziewac. 320zl od pary - oragnizacyjnie klapa ! Brak odpowiedniego rozmieszczenia gosci przy stolikach: jedni w 6 osob siedzieli przy trzech stolikach, inni w 8 osob przy dwoch, a nawet 2 parom dostal sie maly okragly stoliczek, nie mowiac juz ze niektorzy nie zastali wogole zamawianego stolu. Na sali zimno a obsluga rozkladala rece, ze nie moga wylaczyc klimatyzacji - "bo nie".
Bufet: mialbyc uzupelniany do godziny 23.50 ale jak przyszedlem o 20.20 to malo co juz na nim bylo, a doniesc doniesli zupe i troche kuraka. Brak talerzy, sztuccow. Niektore patery byly tak postawione na stole, ze jesli ktos chcialby cos z nich wziac musialby wskoczyc na stol bo nie dalo rady ich siegnac.
Barek: rzeczywiscie ceny zostaly obnizone jak zapewnial marketing, ale tylko alkoholu. Polowka finlandi 55zl (rozsadnie) ale co z tego skoro za sok 5zl od szklanki (0.22L).
Muzyka: nie ma co narzekac. Chlopak rzeczywiscie dal rade, gdyz musial ja dostosowac do bawiacego sie towarzystwa. Bawila sie zarowno mlodziez jak i ludzie starsi. Brak swiatel dyskotekowych ani zadnych dekoracji (oprocz kilku balonow) ktore daly by poczuc ze jest to noc sylwestrowa. Odliczanie do nowego roku prawie idealnie, tak 00.06 :)
Po 12 to juz wszyscy jezdzili winda na parter, gdzie odbywal sie drugi sylwester (600zl od pary, wiecej stolow z bufetem) i tam dopelniali zoladki.


Ogolnie lipnie, ale coz czlowiek sie uczy na bledach - na swoich.
Wiem, ze wiele ludzi zglosilo zazalenia, uwagi, pretensje, ale dopiero za rok wyjdzie jak zespol pracownikow sie do nich ustosunkowal.

PostNapisane: sobota, 5 sty 2008, 13:44
przez r00t
...ja generalnie nie cierpię imprezowania przy stołach, białym obrusie, jedzeniu, kapeli która gra do kotleta itp itd... masakra. dla mnie straszny dół taki sylwester (i nie tylko sylwester w ogóle takie imprezy) to trochę taka nasza "narodowa tradycja" ale mi zdecydowanie nie pasuje... nie lepiej zjeść w domu i po prostu pójść potańczyć ? przecież noc nie trwa 24 h... nikt z głodu nie umrze do rana...

zdecydowanie wolę imprezę gdzie gra muzyka (dj z sensownym repertuarem), ludzie tańczą nie ma stołów z obrusami, nie ma ton jedzenia i kapeli... w k-gu raczej ciężko znaleźć taką (dobrą) imprezę ale to inny temat... RAZ splotem różnych okoliczności jakiś czas temu wylądowałem tam gzie jeepi_srs i czytając jego opis wcale się nie dziwę... mam podobne wspomnienia... generalnie nieciekawie.

...w tym roku w domu z różnych przyczyn, ale źle nie było :)

PostNapisane: sobota, 5 sty 2008, 15:50
przez Tisaja
r00t .. e taam.. gadasz.. z Twoich opowiadań wiem, ze w tej Arce to było gites.... :lol:
Picie było? Było.
Kac był? Był. :lol:
Przepraszam.... :wink:

Ja byłam.. "gdzie indziej" niż w zeszłym roku ale jakoś podobnie było.

PostNapisane: sobota, 5 sty 2008, 21:10
przez Tisaja
Słonkokg... niiiiiigdy tam nie idź.. ;) :lol:

PostNapisane: niedziela, 6 sty 2008, 17:44
przez Pitagoras
Zgodnie z zapowiedzią piszę co się przytrafiło mi i znajomym. Byliśmy we "wspaniałym" lokalu FREGATA. Na wstępie dzierżawca podniósł cenę z 200 na 250zł. Z obawy że w ostatniej chwili nie będziemy mieli gdzie się bawić zdecydowaliśmy że dopłacamy. Uradowani że spędzimy we wspólnym gronie sylwestra udaliśmy się do lokalu. Co już nas zdziwiło? A to że "bal" jest o 21.oo a nie jak wszędzie o 20.oo, potem musieliśmy biegać po drobne aby zapłacić za szatnię 1zł od głowy, wiedząc że to nie wesele nic nie braliśmy bo do welonu nikt nie będzie zbierał. Po spożyciu darów Bożych z resztą mało wybornych np. krem z pieczarek raczej przypominał wodę z pieczarką, kolej na toaletę i co - Lex Krysia stała na straży i dopóki nie dostała 1zł to nie było szans aby wejść za potrzebą. Wspaniałe menu z cenami. Już mogliby sobie podarować ceny chyba wiem ile zapłaciłem. Ale to było nawet ciekawe 250g wódki Polonez 40zł, szampan 1/4 butelki 18,50zł, szaszłyk szt.1 za 15,80zł itd. Poczułem się jak w wykwintnej restauracji. Czas na tańce: orkiestra naprawdę świetna, grali dobrze, krótkie przerwy - gdyby nie oni to byśmy wyszli pewnie zaraz po 24.oo. Jak wszyscy wyszli na parkiet to czułem się jak w ringu nawet kobitka jakaś dostała ode mnie ze dwa razy z łokcia za co ją w tym miejscu serdecznie przepraszam. Czas na kelnerki - uwijały się jak mogły ale potem już nie dawały rady to już sami sobie zmienialiśmy nakrycia bo stały na osobnym stoliku. Nie zapomnę herbaty w szklankach bez uszek. Czułem się jak na filmie "Coast away" - szklanka z wrzątkiem bez ucha - jak się za to zabrać? Podsumowując - dobra orkiestra i świetne towarzystwo. A do Pana dzierżawcy - nie kasuje się klientów za szatnię i wc weź Pan 255zł od osoby i odpal tej biednej Pani po 5zł od każdego. Pozdrawiam wszystkich.

PostNapisane: niedziela, 6 sty 2008, 18:45
przez rysio
lokal jak i dzierzawca pamietaja jeszcze czasy peerelu.. nie marudzic tylko dziekowac za piekna podroz sentymentalna do dawnych czasow... a dla mlodszych niz 25 lat to nawet wogole jak podroz wehikulem czasu - piekne ze takie miejsca sie jeszcze zachowaly... ladna opiowiesc - zwlaszcza o szklance bez ucha - to jest prawdziwie wzruszajace... az przypominaja mi sie czasy kolejek za miesem i kartek na kawe... ja maly wtedy bylem ale pamietam to jeszcze dosc dobrze...

PostNapisane: niedziela, 6 sty 2008, 18:53
przez rysio

PostNapisane: niedziela, 6 sty 2008, 19:38
przez j0shu4

PostNapisane: niedziela, 6 sty 2008, 19:39
przez Friends fans