Strona 1 z 2
alkoholicy na ulicach

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 18:46
przez mimoza
alkoholicy na ulicach -
co jakiś czas napada mnie któryś o małe wsparcie na flaszkę - daję bo w końcu czemu nie - każdy kto ma jakieś nałogi - kawa, papierosy, słodycze, adrenalina, i inne - może sobie wyobrazić jak czuje się alkoholik bez piwa, wódki, czy wina... ale nie o to chodzi, chodzi o to, ze ci ludzie zapijają się na oczach całego miasta a co jakiś czas słyszę dumne sprawozdania ile to pieniędzy wydaliśmy na walkę i profilaktykę... to jakieś jaja
wczoraj i dzisiaj spotkałem 4 stałych kołobrzeskich alkoholików, zapitych, żebrzących, 50 metrów od policji 200 metrów od siedziby pełnomocnika prezydenta ds....
czy wy tez ich spotykacie i co sądzicie o tym ze nie są leczeni - przecież to chyba zaden problem - czy się mylę - ? czy to jakaś znieczulica ?

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 18:55
przez boss
nie daj kasy i po problemie bo pija za Twoje

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 18:57
przez boss
Oni się leczeniem nie interesują wolą wypić............na zdrowie
Re: alkoholicy na ulicach

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 19:01
przez Didi

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 19:44
przez telka_es

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 19:53
przez mimoza

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 19:55
przez telka_es

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 20:09
przez mimoza
to na co leci ta kasa ?

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 20:15
przez chooper
...moze na profilaktyke ? ...a takie obrazki sa wszedzie zawsze znajda sie tacy, ktorzy z niewiadomych przyczyn nie chca sie leczyc ...a my dajac im pieniadze uczymy ich latwizny

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 20:40
przez sanddra
Nie daję i co dziwne, nie jestem nagabywana.
Kiedyś pod Skanpolem siedziało kilku, ale na tekst z uśmiechem: Dam jak odwiedzisz pana Lewandowskiego, zwijali się szybciej niż złodzieje z miejsca przestępstwa.
Pod marketami odpowiadam, że mogę kupić jedzenie ale kasy nie dam, bo wiem na co zbiera.
Spokojnie, bez agresji i też odpuszczają.
W pomocy społecznej najbardziej drażni rozdawnictwo i brak kompleksowego planu działania. Na terapię człowiek musi wyrazić zgodę, albo rodzina wymusić nakaz sądowy. A presja społeczna jest taka, że alkoholik w Polskiej nomenklaturze podwórkowej to dopiero taki gość, który spada pod stolik na każdej imprezie...

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 21:59
przez McCool

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 22:52
przez sanddra

Napisane:
niedziela, 25 mar 2007, 23:50
przez Deja Vu

Napisane:
poniedziałek, 26 mar 2007, 00:06
przez McCool

Napisane:
poniedziałek, 26 mar 2007, 12:56
przez dankul
Z podwórka osiedlowego Ogrody – tzw. kwadrat czyli skupisko sklepów od wewnętrznej strony ulic Chodkiewicza i Żółkiewskiego – cieplejszy wietrzyk zawiał i stałych konsumentów tanich trunków przybyło. Okupują namiętnie ławeczki wymieniając poglądy polityczne i snując refleksje nad wczorajszym odcinkiem telenoweli. Delikatesy bądź Wina Świata są wymarzonym miejscem zaopatrzenia w napitki poprawiające odwagę w kreowaniu ciętego słowa. Kiedy nie ma wsparcia kolegi bądź nie udało się nic wyciągnąć od żony – zaczepiają pozostałych konsumentów nie koniecznie tych od konsumpcji %. Jest to dość przykry widok kiedy dorosły facet niczym czworonożne stworzenia niczym nie skrępowany udaję się na zielony trawnik prowizorycznie kamufluje się w świerkach i oddaje wypróżnianiu. Nie chodzi jedynie o estetykę, powonienie ale o morale dzieci. Cóż przyszła wiosna