od razu ukatrupić. Zero litości. ja juz probowalam sposobem,metoda, wszystkim nie da sie, jak cie wnerwi za siekiere i tryska krew na kafelki w lazience
Napisane: poniedziałek, 19 mar 2007, 16:42
przez Agunia__
co za brutalna metoda
Ja biore na spokoj - ciezko jest mnie zdenerwowac ... a jak juz komus sie uda to lepiej uciekac... staje sie niebezpieczna
Napisane: poniedziałek, 19 mar 2007, 16:50
przez mimoza
Napisane: poniedziałek, 19 mar 2007, 16:51
przez mimoza
Napisane: poniedziałek, 19 mar 2007, 16:53
przez Agunia__
Napisane: poniedziałek, 19 mar 2007, 17:00
przez mimoza
Napisane: poniedziałek, 19 mar 2007, 17:03
przez barmaid
Jak mnie wnerwi to smażę naleśnika i układam go na wieży z innych naleśników. Nastepnie polewam go syropem klonowym w postaci kilku ukradkowych łez i już mi lżej. Czasem naleśnik jest spalony, wtedy syrop nie pomaga. Wczoraj sie zastanawiałam, czy moja naleśnikowa wieża sięga już jakiegoś konkretnego miejsca na nieboskłonie? Jedno jest pewne jak się zawali to nie będzie dobrze. Generalnie gniotę wszystko w sobie
Napisane: poniedziałek, 19 mar 2007, 17:09
przez Agunia
krzyczę, bluzgam, czasem poleci potok woulgaryzmów, drapię pazurami, kopię, biję.... taki standart w każdym razie lepiej się wtedy do mnie nie zbliżać