Bezpieczeństwo w miejscu zamieszkania

Postanowiłem w mojej pierwszej wypowiedzi poruszyć bardzo istotny (dla mnie i sądzę iż dla innych też) temat bezpieczeństwa.
Otóż sprawa jaką chcę poruszyć jest poniekąd inspirowana przez ostatni program z serii „Dziura w całym” prezentowany na antenie Telewizji Kablowej Kołobrzeg.
Owy materiał poruszał temat tzw. „blokersów” którzy poniekąd nie mając co ze sobą zrobić przesiadują w okolicach klatek schodowych (między innymi przy wejściu do nich) lub na ławkach podwórkowych.
Sam osobiście nic nie mam do tych ludzi dopóki nie zaczynają się problemy.
Za takowe uważam spożywanie napojów alkoholowych (nie tylko przez pełnoletnich) na podwórkach oraz zaczepianie ludzi mieszkających na tychże podwórkach.
Co należy w takim wypadku zrobić
Weźmy na przykład osiedle „Ogrody”. Budynki są tak poustawiane w tzw. kwadraty. Aby skontrolować co się tam dzieje trzeba tam wejść tymczasem patrole policyjne śmigają jedynie ulicami w swych radiowozach niczego nie świadomi (bądź nie chcący być świadomymi).
Jak sobie z tym poradzić
Jak przeciwdziałać
Moim zdaniem policja sama sobie z tym nie poradzi. Mimo pewnego wygodnictwa (mała ilość pieszych patroli) mam świadomość, iż aby mieć pod kontrolą w taki sposób całe miasto należało by zasilić szeregi ww. organu kilka bądź kilkunastokrotnie.
Jednakże gdzie się podziewają dzielnicowi?? Jakie oni mają zadania
Czy czekają jedynie na zgłoszenia czy też sami mogą zrobić tzw. rozpoznanie by wiedzieć co się dzieje w podległej okolicy
Jakie są Waszym zdaniem rozwiązania (rozsądne) takiego problemu
Moim zdaniem wyjść jest kilka:
Co i rusz zgłaszać zaistniałą sytuację na policje tudzież straż miejską - tylko czy to coś da
Zaryzykowanie otwartej „konfrontacji” (najpierw próba negocjacji później niejako zdekonspirowani wzywać ww. służby)
– rozwiązanie może i dobre ale ... chyba tylko dla człowieka który nie ma rodziny i nie będzie musiał się martwić czy dziecku lub żonie nic się nie stanie (być może dramatyzuje i przesadzam ale wole to uczynić na forum niźli taka sytuacja miała by się wydarzyć w życiu).
Przystać do tych ludzi
– W myśl zasady „jak ich nie pokonam to do nich przystanę”
– Nie. To nie jest rozwiązanie moim zdaniem.
Jak wy to widzicie ? Jakie rozwiązania proponujecie ?
Na koniec może mały apel do lokalnych władz (prezydenta miasta/radnych) oraz posłów na Sejm III RP by zastanowili się czasem nad bezpieczeństwem w mieście/kraju gdyż jak mniemam nie jest to odosobniony przypadek.
Z góry dziękuję za wszelkie kreatywne komentarze.
PS. Chciałem ten temat założyć w dziale "Miasto Kołobrzeg" aczkolwiek nie jestem uprawniony do zakładania tam nowych tematów. Jeśli to możliwe prosiłbym o przeniesienie tego tematu do ww. działu.
Otóż sprawa jaką chcę poruszyć jest poniekąd inspirowana przez ostatni program z serii „Dziura w całym” prezentowany na antenie Telewizji Kablowej Kołobrzeg.
Owy materiał poruszał temat tzw. „blokersów” którzy poniekąd nie mając co ze sobą zrobić przesiadują w okolicach klatek schodowych (między innymi przy wejściu do nich) lub na ławkach podwórkowych.
Sam osobiście nic nie mam do tych ludzi dopóki nie zaczynają się problemy.
Za takowe uważam spożywanie napojów alkoholowych (nie tylko przez pełnoletnich) na podwórkach oraz zaczepianie ludzi mieszkających na tychże podwórkach.
Co należy w takim wypadku zrobić

Weźmy na przykład osiedle „Ogrody”. Budynki są tak poustawiane w tzw. kwadraty. Aby skontrolować co się tam dzieje trzeba tam wejść tymczasem patrole policyjne śmigają jedynie ulicami w swych radiowozach niczego nie świadomi (bądź nie chcący być świadomymi).
Jak sobie z tym poradzić


Moim zdaniem policja sama sobie z tym nie poradzi. Mimo pewnego wygodnictwa (mała ilość pieszych patroli) mam świadomość, iż aby mieć pod kontrolą w taki sposób całe miasto należało by zasilić szeregi ww. organu kilka bądź kilkunastokrotnie.
Jednakże gdzie się podziewają dzielnicowi?? Jakie oni mają zadania

Czy czekają jedynie na zgłoszenia czy też sami mogą zrobić tzw. rozpoznanie by wiedzieć co się dzieje w podległej okolicy

Jakie są Waszym zdaniem rozwiązania (rozsądne) takiego problemu

Moim zdaniem wyjść jest kilka:
Co i rusz zgłaszać zaistniałą sytuację na policje tudzież straż miejską - tylko czy to coś da

Zaryzykowanie otwartej „konfrontacji” (najpierw próba negocjacji później niejako zdekonspirowani wzywać ww. służby)

Przystać do tych ludzi


Jak wy to widzicie ? Jakie rozwiązania proponujecie ?
Na koniec może mały apel do lokalnych władz (prezydenta miasta/radnych) oraz posłów na Sejm III RP by zastanowili się czasem nad bezpieczeństwem w mieście/kraju gdyż jak mniemam nie jest to odosobniony przypadek.
Z góry dziękuję za wszelkie kreatywne komentarze.
PS. Chciałem ten temat założyć w dziale "Miasto Kołobrzeg" aczkolwiek nie jestem uprawniony do zakładania tam nowych tematów. Jeśli to możliwe prosiłbym o przeniesienie tego tematu do ww. działu.