Przez ostatnie trzy dni wstawałm o 6.30

To jest dla mnie środek nocy ... moment, w którym wędruję zazwyczaj w najlepsze po krainie Morfeusza

Ale niestety ... siła wyższa

Potem przez cały dzień chodziłam jak nieprzytomna, ale ciągle coś mi przeszkadzało w zaserwowaniu sobie drzemki. I jak to na mnie przystało, po 22.00 dostawałam dziwny zastrzyk energii i 'balowałam' do 2.00 .... w taki oto sposób przez ostatnie trzy dni spałam po 4 godziny na dobę i to z przerwami
Na szczęście jutro nareszcie powyleguję się do 11.00
