Nareszcie w domu

Od 13:00 na wydziale... nie to żebym nie lubiła mojego wydziału, ale jednak co dom to dom

A nadzieja na to, że nowe wykłady okażą się ciekawe albo przynajmniej znośnie, umarła śmiercią naturalną

Trudno... to również trzeba będzie jakoś przetrwać
Już prawie skończyłam przelewać na papier wszystko to co od bardzo dawna leżalo mi na sercu, dręczyło duszę i rozum

Ciężko było tak dokładnie wyznać każdy szczegół... teraz tylko trzeba to dopracować, upewnić się, że na tych kartkach papieru jestem cała ja

Potem nastąpi nowy początek... nie wiem jaki będzie, ale musiałam się 'oczyścić' i wiedzieć, że zrobiłam wszystko co mogłam
