
Plynelam do Polski na swieta wielkanocne promem z Kopenhagi. Podrozowalismy w ten sposob 1 raz, zwykle jedziemy samochodem. Na promie bylo wielu Polakow, ktorzy tez wracali do domu na swieta...i co, spyta ktos...
..ano to, ze kleli jak szewcy, wydzierali sie na calym promie, po stolikach w barze mozna bylo poznac gdzie siedza Polacy....caly stolik zastawiony kuflami z piwskiem, a do tego wesola kompania, napruta jak przyslowiowe szpadle, obrzydliwie klnaca, wulgarna, obrazajaca przechodzace kobiety (dobrze, ze nie rozumialy) swym wspanialym slownictwem opisujacym zalety, tudziez wady Pan. Jak gdzies sie klebil dym i pijacko zataczali sie Panowie usilujac ustac na nogach, niestety byli to Polacy. W strefie kajut, gdzie wszystkie drzwi do kajut sa pozamykane, panuje cisza, bo ludzie cenia sobie prywatnosc i spokoj, kajuta Polakow byla otwarta, w 4 osobowej kajucie naliczylam ok. 6 panow, juz pijanych i jeszcze dopijajacych piwo, wyklinajac przy tym glosno na swojego szefa, u ktorego pracuja (nie dalo sie tego nie slyszec), jaki to on jest h... d.... i sk......
Zenada, naprawde. Moze generalizuje, mam alergie , albo jestem przewrazliwiona, ale przed wjazdem na prom, to Polacy cisneli sie po 6-7 w samochodach osobowych, usilujac w ten sposob nie wiem...oszukac celnikow/kontrolerow? To samochody na polskich numerach usilowaly sie wciskac w kolejke oczekujacych, trabily niemilosiernie, jakby nie bylo logiczne, ze jak czlowiek ma wykupiony bilet dla siebie i na auto z numerem rej. to wjechac na prom musi, wczesniej czy pozniej.
A moze oni spieszyli sie po prostu na polskie piwo na promie....?