Nastrój taki jakiś nostalgiczny, z nutka dekadenckiej melancholii, że tak powiem...
został mi ostatni tydzień pracy, a ja już teraz wiem, że strasznie będzie mi tego wszystkiego brakować, i ludzi, z którymi mogłam pracować, i tego życia w ciagłym biegu, spotkań, rozmów z różnymi ciekawymi osobnikami...wesoło było, fajnie będzie to wspominać
No ale wszystko ma swój poczatek i koniec, a ja za kazdym razem nie mogę się z tym pogodzić
A jutro, mam nadzieje, że będzie bardzo milo, jak by nie patrzeć

ale to mam nadzieje, bo rzeczywistość może jeszcze wszystko zweryfikować...
